środa, 30 października 2013
Szyby
piątek, 25 października 2013
Ja
Stawiam pierwsze słowa.
Rozważnie myślę
Nad kropką i przecinkiem.
Jak małe dziecko,
Uczę się poezji na nowo.
Wesoło sięgam po pióro;
Zabawkę, władzę, piękno
I oglądam w milczeniu
Mój skarb i przekleństwo.
Tu rym, tam epitet.
Dam frazeologizm, usunę wulgaryzm.
Powoli dorasta
Ma dojrzałość literacka.
Obracam w dłoniach
Słowo za słowem.
Przechadzam się
Wśród wersów,
Szukając pomyłek.
Tworzę i żyję.
Poetka - nowicjuszka...
23:23
Ktoś o mnie myśli.
Ktoś o mnie pamięta.
Ten kocha,
Ten lubi.
Jest o mnie mowa.
Jest o mnie głośno.
W tej godzinie,
W tej minucie.
Ktoś tam myśli ,,Ola".
Córka, przyjaciółka,
Miłość czy podziw...
Wszystko docenię.
23:24.
Koniec radości.
Koniec marzenia.
Magia prysnęła.
Chwila przepadła,
Lecz za godzinę...
czwartek, 24 października 2013
Małe wskazówki
Dobry wieczór!
Przejdźmy od razu do rzeczy. Chciałabym dać Wam kilka wskazówek co do wierszy i takie tam.
Bez niepotrzebnych ozdobień, wyjawię Wam klucz do sukcesu w punktach.
1. Nie daj sobie wmówić, że jesteś kompletnym zerem. (Jeżeli ktoś Ci tak powiedział, to znaczy, że albo jest zazdrosny albo jesteś kompletnym zerem). Nie każdy ma wrodzony talent. Jeśli bierzesz rzecz na poważnie, to wybierz się na warsztaty lub obóz. Albo usiądź i pisz, aż nie uznasz, że jesteś lepszy.
2. Nie daj sobie wmówić, że to co napisałeś nie jest wierszem, bo, jak to mówiła pani z literackiego: "Jeżeli autor mówi, że to wiersz, to jest to wiersz".
3. Wierz w siebie. Nigdy się nie poddawaj. Nawet gdyby inni Cię wyśmiewali, to spraw, żeby ich gęby otworzyły się jeszcze bardziej- tym razem z zachwytu.
To wszystko. Nie ma recepty na udany wiersz, bo jak napiszesz wiersz i stwierdzisz, że jest udany, to jest udany- bez dyskusji. Jeżeli uważasz, że nie masz talentu, nie umiesz pisać, to idź na warsztaty, dawaj z siebie wszystko. Wierzę w Ciebie.
Jeżeli macie pytania, zapraszam tutaj- ask.fm/sercemizpiersiwypadlo.
Nie każdy może być poetą, nie każdy umie pisać. Tylko...nie przesadzaj z metaforami i oksymoronami.
Zosia
środa, 23 października 2013
Trudne pytania
poniedziałek, 21 października 2013
Czarownice
jestem mściwa
jestem
***
niedziela, 20 października 2013
Decyzja
Zostawiam z tyłu
Ból i cierpienie.
Odchodzę daleko
Od powykręcanych ciał,
Zastygłych w nienawiści.
Uciekam.
Nie widzę wojny,
Nie słyszę krzyków.
To już nie moja sprawa.
Jestem wolna, a jednak...
Uciekam.
Jak tchórz - odchodzę.
Jak szczur - ratuję się sama.
Jak zdrajca - zostawiam resztę w potrzebie.
Ty kłamco, oszuście, zdrajczyni...
Wstyd mi za nas.
Wracam.
nie mogę tak sobie uciec.
Zaczęłam to skończę.
Trafiła mnie kula,
Serce ze śrutem.
Umieram szczęśliwa
Z resztą przegranych.
Boli tak cudnie, tak pięknie.
Jestem wolna.
Jestem wśród swoich...
***
Boisz się.
Widzę to w Twoich oczach.
Nie mówisz mi wszystkiego...
Zamykasz usta,
Gdy czas na ,,Kocham Cię",
A otwarcie krzyczysz ,,Odejdź!",
Chcąc bym została.
Jesteś zagubiony w uczuciach.
Nie wiesz kim jesteś...
Uczucia to rzeczy oczywiste, normalne,
Jak słońce i chmura,
Jak drzewo i mak,
To nie jest zagadka Sfinksa,
Ani kod da Vinci.
Uczuć nie trzeba się uczyć.
Wystarczy się ich nie bać.
One nie bolą.
Słowa ,,Kocham Cię", ,,Lubię",
,,Nienawidzę", ,,Pragnę"
Mówią więcej niż cisza.
Mów. Ja czekam.
Chcę to usłyszeć.
Chcę wiedzieć na pewno.
Proszę, mów do mnie słowami.
One nie bolą,
Nie tak jak cisza....
piątek, 18 października 2013
Who?
A po cóż tytuł, gdy słowa mówią za siebie...
Powiedz mi...
środa, 16 października 2013
Odaliska
"Wielka Odaliska" - J. A. D. Ingres |
Paulina Borghese jako Wenus - Antonio Canova |
ponoć niezdrowego
*** (Mieszkamy oboje...)
to jedyne co mamy
nasze pożegnania przed łzami
to wstyd płakać
płacze cały świat
Rozmowa pod brzozą
Sprawozdanie z pierwszych dni istnienia
Początki wiecznie są trudne. Podróż zawsze zaczyna się od domu. Trza się spakować, odpowiednio przygotować, a dopiero potem iść.
Witam naszych stałych już obserwatorów, dziękuję za ciepłe komentarze ze strony naszych czytelników. Konstruktywne komentarze wiele dla nas znaczą.
Ale czasami się zastanawiamy, czym jest ten konstruktywizm w komentarzach. Mówiąc prosto polega on na podaniu dwóch stron wiersza. Tej, która nam się nie podoba, oraz ta za którą przepadamy. Najlepiej w pierwszej kolejności powiedzieć czy nam się podoba. A następnie pokazać wersy, tudzież strofy, które według nas są niejasne, tudzież nie są nam w smak. A potem stopniowo osłodzić.
Proste, ale czasami jest problem z wytykaniem tych negatywów. Jest to zazwyczaj kłopotliwe, ale z własnego doświadczenia jest mi wiadome, że czasami konieczne.
Bo oceny ludzkie są niestety subiektywne.
Jeszcze raz dziękuję i zapraszam naszych czytelników do czynnego uczestnictwa w kreowaniu nowej, polskiej poezji.
Zapraszamy także na Fanpejdża na FB.: https://www.facebook.com/grupaliryczna
Październik
Czwarta trzydziesci
Jesiennym bladym świtem
Pare łyków gorzkiej herbaty
List.
Czarny atrament
Zakresla rysy mych uczuc
Chcialam przypomiec sobie
Jak na Twoim Ciele
Wymalowalam tatuaz ze slow
Kocham
Tesknie
Ufam
Mysle
Jestem..
Pamiec odmawia
Nie Zapomniala Twoich ramion
Wróć!
Szpetna aura jesieni
Ni mysli o oddaniu
Juz piąta.
W grudniową noc
Dotyk Twych dloni
Cieple ramiona
Wspolne kakao
poniedziałek, 14 października 2013
To coś
To coś, co sprawia, że kwiaty kwitną.
To coś, co sprawia, że bajki się dobrze kończą.
To coś, co sprawia, że pieprzenie jest jeszcze lepsze niż przedtem.
To coś, co sprawia, że dotyk jest jeszcze weselszy.
To coś, co sprawia, że syreny nie giną w morskiej pianie, tylko odzyskują nogi.
To coś, co sprawia, że nawet zgniłe kotlety Ci smakują.
To coś, od czego Twoi rodzice dostają kurwicy.
Czy to miłość?
Zosia
Upadły
Żyły już dawno żyć przestały,
Zapomniałem gdy zastawki i serce krew pompowały,
Ledwo otwieram usta, mówię- nic się nie stało.
Tylko nieco niepokoi mnie wyraz twarzy,
W lustrzanym odbiciu,
Bo nigdy się nie uśmiechałem,
Chyba umierają mi mięśnie...
Zrywam moje czarne paznokcie,
Odsłaniam nagie, różowe mięso,
Mówią szaleniec!
A to ja jestem zwycięzcą.
Godziny ranią głęboko,
Zabrudziłem szyby mętną posoką,
Jak mam się wzbić wysoko
Gdy odpadło mi skrzydło?!
Tylko jak ja mogę to widzieć,
Toż to cud prawdziwy!
Bo przecież ja...
Nie mam oczu.
,,Marzenie"
Wzięłam czystą kartkę i wyjęłam kredki.
Chcę namalować świat lepszy, piękniejszy, więc teraz to zrobię.
Narysowałam siebie - z pięknymi koralami i wielkim uśmiechem.
To mój świat i moje życie, na kartce ożywione.
Dodałam tam ciebie jak trzymasz mnie za rękę i patrzysz prosto w oczy.
Wyglądamy szczęśliwie.
Wyglądamy tak prawdziwie...
To tylko kłamstwo niestety.
To tylko złudzenie.
To tylko nierealne marzenie.
Zmięłam kartkę i rzuciłam do kosza.
TY NIE ISTNIEJESZ!
Ciebie tu nie ma.
Nie pocieszasz mnie ani nie głaszczesz po ręce.
Nie mówisz do mnie czule ani nie otulasz ramieniem.
Tak bardzo mi Ciebie brak.
Tu się nie odnajduję.
Ty byś mnie zrozumiał.
Ale to niemożliwe.
To tylko marzenie...
***(Jam jest...)
Jam jest kościół gotycki
gotycki kościół
na podstawie ciszy
i ciszą krzyczący
Jam jest mury grube
wschodzące ku słońcu
i witraże pasteliczne
wschodzące ku chwale
Jam jest organy
monumentalne
grające nad ranem
Ave Maria
CALIGO
niedziela, 13 października 2013
Bezpośrednio (?)
,,Zależni"
Zaśnij i zbudź się.
Bądź i zgiń marnie.
Po co nam świat, jeżeli nie mamy kontroli?
Biegnie, ucieka, wymyka się z rączek.
Nie mogę go dogonić, nie mogę zrównać kroku.
Ludzie próbują,
Lecz gubią się po drodze.
Gdzie było serce, gdzie rozum zaginął?
Jak robot wykonują polecenie ,,naprzód!".
Podatni, zmanipulowani,
Robimy co chcą, co mówią.
Wydają rozkazy - spełniamy.
Proszą o ład - sprawiamy.
Pytają o zdanie - nie mamy.
Czy wciąż tu jesteśmy duchem, nie tylko ciałem?
Kukiełki, maszyny, roboty, pozory.
Ja jeszcze mam duszę.
Ja jeszcze przetrwałam...
sobota, 12 października 2013
Anioły
twych białych skrzydeł
mój Stróżu
Aniele
ochroń od świata
i zabierz mnie stąd
gdziekolwiek
tam gdzie mieszka Nic
i Cisza
i Spokój...
***
Już dawno temu
Mały diabełek...
,,Sen błogi''
Nie myśląc,
Nie analizując.
Zasypiam.
Nie patrząc;
Jak płaczesz,
Jak się śmiejesz.
Zasypiam.
Lecę w dal nowiu,
Daleko - przed siebie.
Zasypiam.
I nic nie jest ważne.
I wszystko odpływa.
Zasypiam.
Znów marząc
I łkając cicho w duszy.
Zasypiam.
Nie wstanę.
Tym razem odejdę.
Nie wrócę.
,,Wspomnienie urwane"
Rysuję Twój portret.
Cicho wzdychając,
Odnawiam stare rany.
Cicho jak myszka,
Staram się nie płakać.
Cicho jak kot - łowca,
Mknę w sieć ,,before".
Cicho, spokojnie,
Zmierzam się z tym, co było.
Cicho, powoli,
Wypełniam twe rysy kolorem.
Cicho, lecz z radością
Wrzucam portret do ognia.
Cicho krzycząc:
,,Jestem wolna".
lalki
moje lalki mają szklane oczy
szklaną duszę
potłuczoną
duszę
i to naprawdę doprowadza do szału
ich myśli łączą się sklejają
pieszczą i wyniszczają
myślenie lalek kojarzę z ciszą ostateczną
początkiem ostatecznym
kiedy była tylko jasność
ale moje lalki
mają tylko szklane oczy
i duszę
wyszkloną
ta myśl o poranku
przekształca się
urywa
zasypia
trwa
piątek, 11 października 2013
Wzrok
W głuchej ekspresji
Marnych cieni
By w nieudanych dniach
Uciec z nietrwałej formy
Być łzą ulotną
Niezauważalną dla ogółu.
I oszukać zmysły.
Pokonać percepcję.
Otworzyć oczy.
Raz.
Spojrzeć.
Wtedy dopiero
Będę mógł
Nazywać się człowiekiem.
Biuro rzeczy znalezionych
Harcerze
Choć młode serca,
choć młode dusze,
trzymamy karabiny w dłoniach.
I strach, najgorszy jest strach,
przed ostatnim tchnieniem
naszych ust zaplutych krwią.
Z szarą lilijką na piersi,
ze łzami w oczach-
damy radę.
Umrzemy z miłości.
Idziemy na śmierć.
Nienawiść wystrzelona z faszystowskich karabinów,
rozedrze nam ręce,
a krew wyleje się ze wszystkich otworów.
Marysiu, kochanie,
już się nie zobaczymy.
Dałem ci mój krzyż od munduru,
ja, harcerz.
Mówiłem, że umrę z miłości.
Ale czy z miłości do ciebie?
Zosia
"Spadam do góry"
Wyjąc z bólu, kapią na szarą podłogę,
Kropelki nienawiści wylanej w potopie,
Chlapią na godność zmytą w jej kałuży,
Opłakują ruiny tego świata, co światem już nie jest,
Budują mury z kamienia macierzystego,
Polują na miłość, która pada jak zwierzyna.
Jej trujące mięso tylko nieliczni zjedzą.
Ci, którzy się jeszcze nienawiścią nie zatruli.
A ja spadam do góry,
Bo nic nie jest takie, jakie powinno być.
Może gwiazdy mi podpowiedzą, jakiej drogi szukać?
Może w niebie znajdę odpowiedź ostateczną?
A może powinienem uwierzyć w ludzką potrzebę miłości?
Budzę się nagle we łzach,
Tych kropelkach nadziei gaszących ciemną krew.
Widzę mglistą powłokę światła za ścianą bez okien,
Przenika przez mur nienawiści.
czwartek, 10 października 2013
Marzenia i sny
jak róże, co kolce w łodydze skrywają.
Tak się marzenie powoli zbliża kując,
a umysł żądać nie przestaje.
Ciężar snu nagle na szkło opada,
przebijając granicę rozlanych chmur.
Rzeczywistości zachowuje się powaga,
niczym żołnierz stojący na baczność.
To utopijne pragnienie, jak żółw,
jak wodnik, co za rybami gania.
Delfina przypomina wyglądem,
a niebezpieczne, jak pirania.
To pragnienie, jak szczęście.
Jak słońce wschodzi żegnając mrok.
Nadzieja ostatecznie zachodzi,
a serce wykonuje właściwy krok.
Nieznajoma
Marzyciel
* * *
w tęsknoty gaju rannych drzew.
Ziemia niepokonana swym dobrobytem się ceni
pod purpurowymi obłokami ludzkich łez.
Dłonie, choć hardo zaciśnięte,
popękane przesypują martwy piach.
Tak jak i dusza człowiecza przelatuje przez ciało
Tak i człowieka paraliżuje strach.
A aksamitna woda już się zaczyna kołysać.
Czy to nie krwawy jeleń przebiega?
To nie woda, to ze snu świat się wybudza
To nie jeleń zginął, to upadło marzenie
I choćby mnie anioł pytał,
gdzie jesteś, czymże jesteś?
Bez mego serca nie odpowiem.
Bo czymże dla serca te katusze?
Przez ciemność wzrok przepłynie,
miłość w morzu krwi utonie.
Nadzieja umysł uratuje,
tęsknota zada ostateczny cios
Oni
Pogrążeni...Oni...
Pan i Pani anonim,
Nikt im nie zabroni...
Nie dostrzegając swej agonii,
Przykładają pistolet do skroni...
Już nikt ich nie ochroni...
środa, 9 października 2013
Kontrowersja, nie klikaj, bo ów wiersz Cię zrani
Idzie, pełny chwały.
Dumnie wypina swoją pierś,
podbródek podnosi pysznie do góry
i patrzy na wszystkich...z góry.
Po kilkunastu latach moich modłów,
raczył ruszyć niebiańską godność
i sfrunąć na skrzydełkach niewinności.
Szedł wyniosłym krokiem po osiedlu Bohaterów Drugiej Wojny Światowej.
Rozsiewając złoty pyłek, bawiąc się w Dzwoneczka,
widząc zapłakane twarze jego poddanych- frunął dalej.
Do mnie!
Zjawił się ubrany w szatę władzy
i szal pogardy,
bym nie zapomniała kim jest.
Powitałam go trzymając za rękę dziewczynę.
Odszedł,
zostawił wezwanie do piekieł.
Zosia
Dość
w zimowej zamieci i letnich upałach
twój kojący cień
na nim zbudowałem swoje marzenia
pośród gór, w ciemnych lasach,
byt szary
spadłem, a wraz z deszczem morze łez,
myśli zapisałem na szkle,
cichym będąc, mijam życie z białym dniem
Ciemną nocą szukam rozumu
Umysłu co zgubiłem z praojca
to wszystko nic
bezmiar, kłamstwo stworzenia
znów budzę się w nocy
by przypomnieć sobie, że wciąż jestem człowiekiem...
Jesień
I znowu łza spływa po niedoskonałościach twarzy.
I znowu boję się ją otrzeć,
by zło wyrzucić,
by swe maski zrzucić.
Naucz mojego serca kochać,
żeby nie porwała mnie jesienna depresja.
Czy ja umieram?
Upadam jak te żółte liście z drzew,
szarzeję się jak biała niegdyś koszula.
Kim jesteś autorze mojego spektaklu?
W cichym szepcie ogółu twoich lęków,
staję się kolejnym ulicznym grajkiem.
Jestem instrumentem czy struną?
Zosia
Sobotnia wizyta w cukierni przy Alei Wolności
wtorek, 8 października 2013
Zostań
Biały nurt
Refleksyjnie I
Marności człowieka
***
***
Niezdecydowanie
serce me ze snu wybudza
Szeptem pragnę wołać
Twego nie wybudzę
W rytm powolny ciało drży
Coś niby poczuło
Coś niby się dzieje
Jak mroźny deszcz za oknem
Tak z zimna język szaleje
Chciałby powiedzieć wiele
choć brakło słów
Jeszcze mnie naprawisz aniele!
Pragnę uśmiech Twój ujrzeć znów
czuje sam oddech - to niewiele
Tak niewyobrażalnie dłuży się czas
Dusza ma opuszcza więzienie i podróżuje.
Nie dociera do niej, że nie ma już nas.
Tak świata potoczyły się koleje.
dziewicza
niedziela, 6 października 2013
,,Zwykli ludzie"
Zwykli ludzie nie zauważają tęczy nad miastem,
Zwykli ludzie nie myślą o sprawach ważnych,
Zwykli ludzie nie patrzą na chmury, myśląc co im przypominają,
Zwykli ludzie nie uczą kur latać,
Zwykli ludzie nie śmieją się bez powodu,
Zwykli ludzie nie lubią poniedziałków,
Zwykli ludzie nie widzą nic więcej prócz piegowatego nosa,
Zwykli ludzie mają nudne życie.
Zwykli ludzie są inni niż ja.
Nie jestem zwykłym ludziem.
Jestem wrażliwa i zwariowana,
Niezwykła i niespotykana,
Dobra i w sobie nie zakochana,
Marząca i gapiąca się na świat oczami oczami oczarowanymi,
Lecz taka jestem ja - nienormalna, lecz zwyczajna.
Bajki na dobranoc
maksyma
***
Usiadł na szczycie góry.
Myślał o drodze,
Którą tutaj przebył;
Melancholia, zaduma,
Wspomnienia o życiu.
Co osiągnął?
Co już zrobił?
Czy godne wiódł życie?
Bo kosiarz bez twarzy
Kiedyś po niego przyjdzie.
Nie będzie pytał
Jak mu się żyło,
Lecz weźmie turysty duszę
I zaprowadzi wgłąb tunelu…
Bez końca, do końca
Będę szli w ciemności
W nicość i pustkę,
Do Piekła Bram Czarnych.
Lecz turysta zdumiony
Ciemnymi wizjami
Zszedł z góry
W jasność światła.
Wrócił ocalony…
,,Maski"
Udają wciąż innych
I grają idealnych.
Lecz ja masek nie lubię.
Ja siebie lubię.
Ja siebie akceptuję.
Nie muszę mieć masek,
By czuć się cudowną,
Bo wiem, że idealna nie jestem.
Mam wady i dobrze,
Bo kto lubi perfektów,
Chowających słabości
Pod przykrywką z gipsu?
Oczy
Dramatycznym ruchem źrenic,
I neo-nowymi nićmi.
Przyszłość w kolorze tęczówek,
Nieco uogólniona rozbiciem atomu.
Domaga się płaskiego
Uzewnętrznienia.
Niespodziewanie.
Objawia się prawda, cicha...
...puka w okna po tysiąckroć.
Przepraszam, żyjemy pod ziemią.
Spoglądamy chłodem spojrzeń,
W bliższą nam dal.
Spowitą szczepem elektro-nowych fal.
Ważniejszy numer produkcyjny,
I data przydatności.
Na pozór niepowiązane liczby,
Decydują o naszym losie.
Strach wypisany na oczodołach;
blada cera, tnący wiatr...
Spójrz na własne dłonie.
Wydają się jakieś inne?
Nikt nie jest już sobą.
sobota, 5 października 2013
[***]
Maitresse en titre
jest moją
- nigdy niezaspokojoną-
śmiercią
duszące moje biedne serce
oddane
fałszywej małej
ojczyźnie
tym ziarnkiem maku
które jecie
każdego ranka na świeżym
pocie piekarza
jedną fałszywą
czarną kropeczką
nad i w boskim liście
pisanym po zatruciu
sporyszem
dziewczyną zza białej
kurtyny oblanej
czerwoną farbą
narzeczoną
ukochaną
bezpańskim przeznaczeniem
jedynie marnym odbiciem
kobiety
Ukochany
Jestem może;
Trochę zaborcza,
Trochę zazdrosna.
Narzucam Ci zdanie,
Upodabniam niewinnie do siebie.
Nie pytając - zmieniam.
Nie prosząc - ulepszam.
Mój drogi...
Jako poetka
Stwierdzam zupełnie serio,
Nasz związek Cię tworzy.
Daje Ci sens życia,
Nadaje istnienie.
Nie bój się.
Zadbam o Ciebie.
Stworzę Ci też braci,
Pokażę czasem ludziom,
Pozwolę odetchnąć.
Lecz nie krzyw się proszę,
Wierszu kochany,
Słysząc, że mnie wykończysz,
Bo w nocy mogłabym spać samotnie...
Ścisłość
Poprzez ciemne sfery nieprzemierzone,
Nie poznaję nocy stu obłoków,
Zasłoniętej niebem geometrycznych gwiazdozbiorów.
Szum bywa zdradliwy,
Funkcjami kwadratowymi.
Równowaga zachwiana dymem fabryk.
Każdy dzień jest w szklanym zimnie.
Rzeczywistość parzy,
Mnogością chemicznych reakcji.
Ślady wypisane na skórze blado-szarej,
Aż nazbyt wyraźnie...
wino
Sierpień
gdy serce miasta życiem tętniło,
zatrzymałam czas.
Szeptałeś – kocham,
w tle mimozy rozkwitały.
Szeptałeś
dni się wydłużały.
Zaprzedała
dał słabość i siłę największą.
Zanurzona w twych ust oceanie
płynę, w myśli potoku
Ty…
Zatopiony w szarych perłach twarzy
jak otchłani nieba.
Gdy złocisty jedwab włosów
na twarz Ci zawiewał, szeptałeś
– Nic więcej mi nie potrzeba...
piątek, 4 października 2013
Życie
chwilowo
Istota
(źródło) |
czwartek, 3 października 2013
Choroba
Kim będę, gdy nie starczy już sił…
By gasnącym okiem, czarno-białe sny śnić?
Co się stanie gdy myśl smutno-szara
Nawiedzi mnie po raz ostatni
I zamiast “do zobaczenia”
Spojrzy smutnym wzrokiem, odejdzie
Wolnym krokiem, całą sobą krzycząc:
NIE DAJ MI IŚĆ.
Wtedy jednak będzie już zbyt późno,
Zabraknie po raz pierwszy siły by wstać,
To właśnie kości i mięśnie nieposłuszne
Pomogą ci zrozumieć, że nie jesteś już sobą
Wzrokiem pustym już, wodząc po pokoju
Przychodzi ostatnia myśl, mianowicie:
TO CZAS JEST CHOROBĄ.
(nie)Logiczny
Liczyć się ze złudnym liczb znaczeniem,
Bo co rusz zmienny jest ten przeciętności patos,
Niezmienna tylko fala bezsenności i blade światło lamp.
W tym antropo-logicznym obiegu elektronów,
Nie nadąża ciało ludzkie, nielogiczne,
Świat kursów walut i stopy oprocentowania.
To nasz umysł jest związany ściśle, niepraktyczne.
A odnaleźć inspirację, w wybrukowanym chodniku,
Nie kartach wybrakowanych brukowców,
Cichym słów spojrzeniem w miasto snów,
Wtedy właśnie padniesz na kolana, zrozumiesz czym jest świat.
Autodestrukcja
Goniłem ją po nieboskłonie naszych marzeń.
Miałem dla niej łzę, jak dla trumny. Była tylko marnym mignięciem powieki spośród tysięcy kłosów.
Kiedyś schowałem ją w moich ramionach
i szeptałem tajemnice pełne troski.
Nie chciałem, żeby cierpiała.
W splecionych czułością ciałach
widać było ciernie wychodzące z jej piersi.
A wierzcie, szły parami.
Trzymały ptaki w dłoniach, które tak kochałem.
Przyniosła mi zgubę.
W skroplonym strachu, w smutnym walcu,
chroniłem się przed jej ukąszeniami.
Twoimi- wyobraźnio!
Ogarnęłaś mnie całego,
wzięłaś w ramiona- z pozoru piękne i kolorowe.
Sprawiłaś, że ptaki zginęły,
a ja dałem tobie łzę, jak dla trumny,
abyś odleciała razem z wiatrem, rozkochiwać w sobie moich braci.
Zosia
Ofiara
Postaw mnie na piedestale mojego cierpienia.
Namaluj mnie i staraj się zapomnieć o twoich smutkach.
Jesteś artystą, który zmienił się w kata.
Pędzle nie są już na równi z subtelnością,
stały się narzędziem kaźni.
Lubisz zadawać cierpienie, lubisz mieć władzę, lubisz związywać ręce sznurem, prawda?
Znęcasz się nade mną jak nad brudnym szczurem.
Postaw mnie na piedestale mojego cierpienia.
Zosia
Przesyt wspomnień
chciałabym
wynurzyć z wody siebie
jak Wenus
i stanąć przed tobą naga
chciałabym abyś czasem albo jeszcze raz
uczesał moje włosy
i bym chciała jeszcze wiecznie
dotyku twego kiedy
przekwitają oczy i bzy morskie
niebo przekwita
chciałabym być może
bym chciała
dziś już chcę
Caligo