Spójrz na mnie i moje chore ciało,
Żyły już dawno żyć przestały,
Zapomniałem gdy zastawki i serce krew pompowały,
Ledwo otwieram usta, mówię- nic się nie stało.
Tylko nieco niepokoi mnie wyraz twarzy,
W lustrzanym odbiciu,
Bo nigdy się nie uśmiechałem,
Chyba umierają mi mięśnie...
Zrywam moje czarne paznokcie,
Odsłaniam nagie, różowe mięso,
Mówią szaleniec!
A to ja jestem zwycięzcą.
Godziny ranią głęboko,
Zabrudziłem szyby mętną posoką,
Jak mam się wzbić wysoko
Gdy odpadło mi skrzydło?!
Tylko jak ja mogę to widzieć,
Toż to cud prawdziwy!
Bo przecież ja...
Nie mam oczu.
Żyły już dawno żyć przestały,
Zapomniałem gdy zastawki i serce krew pompowały,
Ledwo otwieram usta, mówię- nic się nie stało.
Tylko nieco niepokoi mnie wyraz twarzy,
W lustrzanym odbiciu,
Bo nigdy się nie uśmiechałem,
Chyba umierają mi mięśnie...
Zrywam moje czarne paznokcie,
Odsłaniam nagie, różowe mięso,
Mówią szaleniec!
A to ja jestem zwycięzcą.
Godziny ranią głęboko,
Zabrudziłem szyby mętną posoką,
Jak mam się wzbić wysoko
Gdy odpadło mi skrzydło?!
Tylko jak ja mogę to widzieć,
Toż to cud prawdziwy!
Bo przecież ja...
Nie mam oczu.
~Syrion
Dający do myślenia. Kontrowersyjny w odbiorze.. Nietypowy temat. Oryginalny i życiowy... Podziwiam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen naturalizm w Twoich wierszach jest ciekawy i rewelacyjnie się sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję :3
Usuń