czwartek, 27 lutego 2014

Kobieta

Kobieta..
To życiowy ogród
Usłany we wszystkie kolory świata.
To kwiat o zapachu nadziei,
Którego każdy z płatków
Wyznacza drogę do miłości;
Otwartości serca,
Utonięcia w oceanie uczuć.
Kobieta, to..
To każda sekunda w minucie,
Minuta w godzinie.
To wskazówka zegara,
Dla której warto zatrzymać czas.

~ Szusz.
( Mateusz Szulc )

wtorek, 25 lutego 2014

Kim jesteśmy ?

Jesteśmy.. 
niczym wiosenny śpiew ptaków, 
podczas kiedy wokół 
słychać jedynie cichy szept; 
niemy krzyk, 
który wydaje się być
 niedosłyszalną pantomimą słów.

~ Szusz. 

( Mateusz Szulc )

Światła

Nic już nie zmieni mojego świata
Błysk już zawsze będzie oślepiał,
a światła pozostaną tak samo jasne
Czasami zdarza im się ulec zniszczeniu
Milkną pozostawiając mnie w ciemnościach
Zdezorientowanego i samotnego w pokoju
Następnie wracają znów oświetlając mi drogę
Wskazują wyjścia i wejścia
Jak gdyby zapraszały mnie do środka i na zewnątrz
Otaczają mnie promiennym ramieniem
Ofiarując odrobinę ciepła


Kłótnia

Kłótnia między ludźmi 
Często bywa jak deszcz zimny.
Spadający z wolna z dachu, 
Fundujący zimny prysznic.

Czasem jest jak żyły nasze, 
Prowadzące krew do serca.
Niczym kropla w oceanie,
Szczera prawda, cząstka szczęścia.

Która opisuje miłość, 
Jednym zdaniem mówi wszystko.
Słowa nadające sensu, 
Nawet największym kryzysom.

Organistom grywającym, 
Wszystko co mu się spodoba.
Szczęściem które mi wyśpiewał, 
Jest Twoja skromna osoba.

To dla Ciebie dzisiaj żyję 
I dla Ciebie jestem sobą.
Mimo przeciwności wokół, 
Zawsze będę tylko z Tobą.


Nawet jeśli byś płakała, 
Przez to że Ci ze mną źle jest.
Ja postaram się to zmienić, 
Sprawić że się roześmiejesz.

I że będziesz uśmiechnięta, 
Póki Twoją miłość czuję.
Wiem, że może mi to nie wyjść, 
Ale przynajmniej spróbuję.

~ Szusz.
( Mateusz Szulc )

poniedziałek, 24 lutego 2014

[***]

Przebiegłem przez ruchliwą ulicę
Za mną garstka szalonych ludzi
Nie łączyło nas naprawdę zbyt wiele
Poszukiwaliśmy jedynie nowych wrażeń
Wszyscy nienawidziliśmy samotności
Jestem obrzydliwy ale mam muzykę
Leonard Cohen na strychu
Pamiętam okna na suficie i gwiazdy
Grałem z dala od cienia na pożyczonej gitarze
Czasami ktoś się zjawiał by posłuchać
Czasami opadałem z sił na schody
Jabłka toczyły się powoli po stopniach
Czasami śpiewałem ile sił w gardle
Czasami skrywałem się i milczałem
Pamiętam kiedy mdlaliśmy
Przenosząc się do świata snów
Żyjecie teraz dla niczego
To tak jak by nie mieć dla czego umrzeć








Życiowe działania

Życie jest jedną, 

wielką matematyką..

Która dzieli, dodaje.. 

Odejmuje i mnoży.


~ Szusz.
( Mateusz Szulc )

sobota, 22 lutego 2014

Ignoranci

Na ścianach powstają czarne kleksy
Pragną zamalować całe pokoje i domy
Ze swoimi malutkimi pędzelkami w ręku
Wielcy światowi koneserzy sztuki.
Używają pijawek zamiast viagry
Nie zważając na to ile tracą krwi
Padają osłabieni na twardy grunt
Ze zwierzątkami  przyczepionymi do prącia.
Jakie znaczenie ma teraz egzystencja
Gdy obwodami elektrycznymi spalają książki
Bezwstydni egocentryczni łowcy wrażeń
Tak głośno umierając zapomnieli żyć



piątek, 21 lutego 2014

Arte dell'Amore

Vissi D'Arte, Vissi'amore
non feci mai male ad anima viva!

Wystarczy przyzwyczaić duszę do ciała
wtedy nigdy nie zapragnie odejść
istnieją również ludzie z dwiema duszami,
z dwoma sercami, które tworzą idealną parę
stają się jednością odczuwając podwójnie
a każde z nich jest jak doskonałe oko,
które pokazuje świat z zupełnie innej strony
widziany jedynie przez wnętrze
Sztuką jest pozwolić mu spojrzeć
dopuścić do siebie obcy wzrok serca
stworzyć i pielęgnować najpiękniejszą rzeźbe
nazywaną przez artystów podwójnym sercem.





Takie słowa...

A gdyby jutra nie było
Gdyby na dziś poprzestano
Gdyby to wczoraj było przedostatnie
Gdybym miała tylko chwilę by się pożegnać
Gdybym musiała włożyć żałobną sukienkę na wieczność
Gdybym jutro była martwym trupem
Gdyby słońce ostatni raz wschodziło
Gdyby motyl wydał zgonne westchnięcie
Gdyby dzisiejsza noc kończyła świat...
Chciałabym zdążyć powiedzieć
Zanim wyświetlą końcowe napisy
Zanim zgasną światła na koniec
Zanim przymknę powieki bezpowrotnie
Kim byłeś
Wiedz że to tylko słowa
Ale miło je usłyszeć
przed końcem nieodgadnionym
...........
Tęskniłabym.

czwartek, 20 lutego 2014

***

Czasem pragnę ukraść czas
Nie mógłbym powiedizeć, że mi go brakuje
Chciałbym go sobie zatrzymać
Zatrzymać czas dla siebie i Ciebie
Ale nie jestem złodziejem ani przestępcą
Mogliby mnie aresztować
Mogliby powiedzieć, że jestem szczęśliwy
Z tego powodu byłoby to całe zamieszanie
Zebrali by się w grupie wszyscy desperaci
Postawiając mi zarzuty
Tak jak gdybym był odpowiedzialny
Za to, że im się nie powodzi.
Nie ma powodu do zazdrości
Jestem tylko szczęśliwy

Podróżnik

Powiedz mi w której znajdujesz się kopalni
Zjawie się i może Cię stamtąd wydostane
Zanim to zrobię jeszcze muszę Cię odnaleźć
W tym najciemniejszym korytarzu.
Szczury pełzają po gruncie
a Ty wciąż tkwisz z dala od świata
Szczury zjadają karaluchy,
a Ty wciąż tkwisz z dala od świata

Może za to całe złoto kupimy sobie dom
W którym paprocie będą zjadały muchy
Możemy też zainwestować w kopalnie
i zatrudnić górników co Ty na to?
Szczury pełzają po gruncie
a Ty wciąż tkwisz z dala od świata
Szczury zjadają karaluchy
a Ty wciąż tkwisz z dala od świata.

Jedna pełnia księżyca i wrócimy
Tak jak bumerangi wracają,
Może któryś z nich w końcu wróci
Może wróci wraz z Tobą

2022

Trzy dwójki i jedno zero
raz na sto lat zastępuje je kolejna liczba,
ale to właśnie ono jest najbardziej wyjątkowe,
nikt nigdy go nie podzieli na mniejsze części.
W ten sposób działa właśnie przeznaczenie,
bo choć zero nie znaczy nic wartościowego
jest niezbędne do funckjonowania świata
Czasem inne cyfry szydzą z zera
zapominając, że bez niego nie miałyby prawa istnieć
Samotna cyfra wśród komformistycznego tłumu.
Moja deus ex machina i mój lęk
kiedy to trzy dwójki mnie obtoczą
powale świat na kolana
tak jak robili to kosmiczni kowboje,
ale w tej chwili pragnę jedynie spotkać się z Tobą
i obiecuje, że zamieszkamy w zamku na niebie,
wtedy ja zostane księciem, a ty księżniczką
oczywiście zanim zostaniemy królewską parą.
A nasi królowie i królowe nas pobłogosławią
będziemy wolni i szczęśliwi z dala od tych królestw.
Kiedy tylko trzy dwójki nas obtoczą
nigdy już się od siebie nie oddalimy.




Diάnoia

Po zmroku gwiazdy najjaśniejsze skrywały się za chmurami,
tuż nad nimi rebelia i bitnicy wykrzykujący swoje hasła,
prosili Polignota, by drogą mleczną namalował im szlak,
a najgłośniejsze wołania uderzały z siłą bogów w grunt
i tak jak grzmot innych ludzi odstraszały.
Byli też bezczynnie siedzący realiści opowiadający o mistycznych właściwościach kaktusa,
desperaci i piekielni podróżnicy czekający na widowisko,
jak gdyby byli dziełem Zeuxisa pozbawieni emocji,
bez wzruszenia na twarzy oszukiwali los.
Przeskakując z chmury na chmurę ryzykowali własnym życiem
i zdarzało się, że nieumiejętne wykonywanie tych akrobacji skutkowało śmiercią,
nigdy natomiast nie pochowano żadnego z nich w niebie.
Inni pijąc kaktusowy sok ginęli na ziemi lecz ich dusze błąkały się wśród gwiazd
skazane na wieczną samotność poszukiwały swojego miejsca,
a gdy zrezygnowały stawały się nowymi gwiazdami tworząc coraz to większy labirynt.
Burzono mury by wydostać się z więzienia lecz nie zdołali uciec przed strażnikiem świata.

wtorek, 18 lutego 2014

Jerry the nakedfoot

Zapomniałem melodii
więc zaimprowizowałem,
ale przedstawienie wyszło fatalnie
chociaż ostatnia rola nie była moja,
to ten niezdara Jerry wszystko zrujnował,
ale był moim najlepszym przyjacielem
więc jak mógłbym się na niego gniewać
Jerry był dla mnie jak brat.

Jerry goła stopa i jego magiczny kapelusz
z kwiatem w ręku zabawiał publiczność
robiąc to jak najlepiej potrafił,
nim ulice nie pokryły się deszczem

Jerry nigdy nie ubierał butów
i jego stopy były pokryte piachem,
nigdy mu to nie przeszkadzało
mówił nam, że to morski piach.
Mr Rat wróżył nam wspaniałą przyszłość,
ale Jerry upadł, gdy zagrano szósty akt
i w ten sposób utraciliśmy teatr
a ja zacząłem sprzedawać muchy.

Jerry goła stopa i jego magiczny kapelusz
z kwiatem w ręku zabawiał publiczność
robiąc to jak najlepiej potrafił,
nim ulice nie pokryły się deszczem

Jerry przytaknął głową,
gdy spytałem czy ze mną zamieszka
i chociaż nie miałem zbyt wielkiego domu
żyliśmy ze sobą jak rodzina.
Jerry nauczył mnie jak śpiewać
wygrywając na skrzypcach melodie
i od tamtej pory utkwiła mi w pamięci
taki właśnie był Jerry.

Jerry goła stopa i jego magiczny kapelusz
z kwiatem w ręku zabawiał publiczność
robiąc to jak najlepiej potrafił,
nim ulice nie pokryły się deszczem.











Bez weny...

Mogę siedzieć godzinę
nad pustą kartką
a łzy będą spływać mi
po policzku atramentem
tworząc bezbarwne kleksy
nieme słowa
rozmyte w zarodku
już nie płaczę
lirycznie
zapomniałam jak...

poniedziałek, 17 lutego 2014

Tancerz Mirabelli

Zanim mnie w klatce zamkniesz Mirabelko
pozwól, że zatańcze dla Ciebie w rytm oklasków
dobrze wiesz, że nawet słoń by podziwiał
kiedy wykonuje te przedziwne akrobacje.
Tak mnie w każdym razie nauczono
i pamiętam doskonale każde przedstawienie,
Ręka w górę, palce w górę i krok do tyłu,
następnie obrót, podskok i fikołek.
Mirabelko jak możesz mnie zamykać
kiedy perfekcyjnie odtwarzam ten utwór
przecież gramy na tej samej scenie.
Jakie są Twoje intencje Mirabelko,
czy chciałabyś mieć mnie wyłącznie dla siebie,
albo może ukazać innym ludziom mój talent.
Mirabelko w tym pudełeczku jest ciasno,
ale chociaż kruki mnie nie rozdziobią
może właśnie dlatego mnie tam skrywasz.
Hej Mirabelko chciałbym jeszcze raz zatańczyć,
ale postaw mnie na swojej dłoni, bo inaczej upadnę
i mógłbym skaleczyć się w nogę wtedy bym był zepsuty.
Mirabelko proszę o jeszcze jednego walca
zanim zamkniesz mnie na stałe w ciemnym lochu,
Mirabelko czekaj, jeszcze tylko jeden ruch nóżką,
nie proszę, nie zamykaj mnie Mirabelko!

Ami i Jack

Kiedy poznają się ponownie w domku na drzewie
gdzie młody Jack przyprowadzał przyjaciół,
a Ami przynosiła ciasteczka na podwieczorek
nie będzie już czasu by zrezygnować.

Tato opowiadał małemu chłopcu,
by nigdy nie rezygnował z marzeń,
ale wszyscy przyjaciele śmiali się z Jacka
kiedy pragnął zostać ptakiem.

Ami była nieznośną dziewczynką
i gdy przyniesiono jej zupę pobrudziła ściany
więc wysłano ją do dziadków na małej farmie,
ale Ami nie chciała już nigdy wracać.

Mały Jack i jego domek na drzewie
niech wróbelki śpiewają radośnie
kiedy chłopiec wznosi się w powietrze
wpatrując się w odległe chmury.

Ami czuła się samotnie dojąc krowy
a świnki nie chciały dotrzymać jej towarzystwa
więc dziewczynka uciekła z domostwa
zostawiając na stole kolorową kokardkę

Jack spoglądał w niebo jak w swoich snach,
a chwile później zaprosił królową do tańca
i tańczyli tak aż muzyka nie przestała grać,
tak chłopiec spędzał popołudnia.

Ami postanowiła odpocząć chwilę
i zapukała do najbliższego okna
prosząc o butelkę ciepłego mleka
i jakieś ziarenko pszenicy.

W drzwiach stał Jack zawstydzony
tak pierwszy raz spotkał królową,
ale nie powiedziawszy słowa
udał się z nią do domku na drzewie

Dziewczynka była najpiękniejszym ptakiem
jakiego tylko Jack mógł sobie wyobrazić,
a że Jack również był ptakiem postanowili się pobrać,
ale nim to zrobili do domku wtargnęli zmartwieni dziadkowie.

Zabrano młodą dziewczynę z powrotem do rodzinnego miasta
a Jack nie potrafił już czerpać przyjemności z obserwacji ptaków,
czekał więc mały chłopiec na swoją królewnie każdego dnia i nocy
tam gdzie przeżywali najprzyjemniejsze swoje chwile

Ami tęskniła za Jackiem, ale gdy zmarli dziadkowie dom został sprzedany
i tak mała dziewczynka czuła, że już nigdy nie zobaczy jej ślicznego ptaszka
kiedy jednak minęło dziesięć lat Ami odnalazła  domek na drzewie
i jak najszybciej wspięła się po drabinie na górę gdzie zastała Jacka.

O mój Boże! To nie może być prawda! Wrzasnęła
ciało mężczyzny wisiało nieruchomo na grubym sznurze,
a tuż obok na stoliku w którym to niegdyś grali w karty
leżała notatka z podpisem Jack.

''Tata skłamał mówiąc mi, że pewnego dnia zostanę ptakiem,
jakże mogłem być tak naiwny wierząc we wszystko co usłyszałem w dzieciństwie
przecież małemu dziecku wmawia się największe głupoty byleby dało spokój dorosłym,
przez całe swoje życie wierzyłem, że urosną mi skrzydła i odnajdę moją Ami,
jednak zbyt późno pojąłem, że człowiek nie jest w stanie wyhodować skrzydeł choćby bardzo chciał.
Marzenia się nie spełniają, a człowiek żyje w złudzeniu, że rzeczywistość kiedyś się odmieni,
niestety pojąłem to zbyt późno''

Starsza już Ami chwyciła za nóż i szybkim ruchem jak ujęła się nim w serce
i upadłszy na kolana zdołała wypowiedzieć ostatnie słowa
''Marzyłam o tym byśmy byli najszczęśliwszymi ptakami na świecie
jednak moje marzenie już nigdy nie może zostać spełnione.''

Tylko stado wróbli podleciało do małego okienka
śpiewając radośnie swoją piosenkę
po czym wzniosły się w powietrze
i odleciały w stronę odległych chmur.






We dwoje


Uśmiechać się do ludzi; iść do przodu z podniesioną głową, 
tylko po to, by za chwilę móc upaść; 
by znów powstać i na nowo być szczęśliwym. 
Raz na wozie, raz pod wozem. 
Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. 
Każda sekunda, minuta. 
Każdy dzień i każdy moment. 
Zmieniamy się my. 
Raz kochamy, innym razem mówiąc, że przestajemy - 
rozstajemy się z najważniejszą dla nas osobą. 
Po krótkim czasie tęsknoty, smutku, poczucia winy za to,
co się wydarzyło; ponownie zaczynamy kochać. 
Tak na prawdę dokańczamy to, co zaczęliśmy jakiś czas temu. 
Uczucia bowiem nie da się usunąć. 
Nie potrafimy wyrzucić go gdzieś na bok. 
Jedyne co możemy - to je zmienić. 
Od miłości, przez smutek, po kolejne uczucie. 
Uczucie dokładnie to samo, co na początku. 

Mówi się, że miłość po przejściach jest czymś złym 
i większość ludzi spogląda na nią z przymrużonym okiem. 
Mylą się..
Dzięki niej wiemy więcej o sobie. 
Ty o mnie, ja o Tobie. 
Wiemy więcej o nas, o naszej miłości. 
Wiemy również to, co wiedzieliśmy już od dawna. 
Że na zawsze zostaniemy razem. 
We dwoje.

~ Szusz.
( Mateusz Szulc )

niedziela, 16 lutego 2014

Wyjątkowa

Ledwo zdążyłam 
musnąć Twą rękę 
objąć wzrokiem 
Twe oczy 
pełne niedosytu 

Ledwo uchwyciłam 
szczęście ulotne
doganiając białego kruka 
który ponownie odfrunął 
w dal niezmierzoną 
a ja odeszłam 
z permanentnym odciskiem 
różanych ust 
na papierowym policzku 
z białym piórkiem w dłoni....

Odkosmita

Przybył z kosmosu odludek odkosmita
porzucając swój statek w zaroślach
trafił do lasu i odnalazł niedźwiedzia groźnego,
ale zwierzak nie pragnął zrobić mu krzywdy,
spotkał także dzięcioła który atakował drzewo,
panie dzięciole proszę nie niszczyć natury,
a dzięcioł niewzruszony kontynował prace,
następnie dostrzegł lisa, ale nie zdołał go dogonić,
obserwował przeróżne owady i leśne zwierzęta,
choć żadnego człowieka nie dostrzegł
i nie mając nic do stracenia pozbawił się życia.
Historia powtarzała się przez wieki,
ludzie jak dzięcioły pozostali niezwruszeni
i nigdy nie dane im było spotkać odludka odkosmity.

Cienie

Nie dostrzegam nic na tej ścianie
prócz cienia własnego
i uprzejmie proszę przestać
wskazywać tak nieczysto palcem.
Znam swoj cień doskonale,
choć ściany jeszcze nie poznałem
i uprzejmie proszę zaprzestać
tej zabawy przy świetle.
Zapewniam Cię, że na ścianie nie ma nic
prócz cienia, farby i wilgoci
dlatego proszę dać mi spokój
i odwrócić swój wzrok.
Nie powinniśmy bawić się w aktorów,
proszę przestać wskazywać mi cień
chciałbym odpocząć w swoim łożu
niechże kara Cię spotka za ten grzech.
Ja już dłużej nie mogę spoglądać na ściane
wzroku także nie odwrócę bo mi zabraniasz
moja ostatnia prośba brzmi:
pochowajcie mnie z dala od cieni.
Gdyby tylko ściana się skruszyła
może w końcu uwolniłbym się od Ciebie,
gdyby tylko ściana zniknęła,
a moje odbicie wraz z nią.
Mój dom się zawalił,
wszystkie moje dobra zniszczone!
Mój Boże, za jakie grzechy
czy sam siebie skazałem na taki los?


Columbine

Columbine i samotny owad
czerwony kwiat jak pożoga
w około parę liści zwiędło,
skulonych i niewinnych ofiar
po-pięprząt-kowa noc
powinno się go zastrzelić
jeśli owad jest wolny
niech kwiaty się nie bronią.
Jeszcze pozbędzie się litości,
jeszcze zanim pociągnie za spust,
jest najsilniejszą bestią
przekleństwo wydobywa się z ust.

SELEKCJA NATURALNA!

SELEKCJA NATURALNA!

SELEKCJA NATURALNA!

Samotny człowiek uderza z bezwzględną furią.
W ten oto sposób zginęły najsilniejsze owady
kiedy własne szczypce przebiły ich serca.


sobota, 15 lutego 2014

***

Nie wiem czego zabrakło
w tej gonitwie myśli roztargnionych ludzi
i ich uczuć nieodpowiednio niedyskretnych
rzuconych w wir zupełnie nieprzemyślanych słów
gdzie każde pragnie jedynie uwagi

Szept

"...Desolation comes upon the sky..."


Ten cichy
jednoznaczny
pół-szept
pół-szmer
ledwie słyszalny
a jednak
rozrywający góry
palący las
powodujący lawinę
myśli, uczuć, odczuć

Ona go dziś usłyszała
i wbił się jak srebrny sztylet
w kryształowe serce
i rozerwał na strzępy
jej "JA"

Ona go usłyszała
w nic nie znaczącej chwili
kręcąc czarny lok na palcu

W końcu odeszła
Wypełniona tym szeptem

Odeszła z ogniem
na ustach i w kryształowym sercu
i ze srebrnym sztyletem
w swojej piersi

Historia pewnych kochanków

Pewna pani i pewien pan
choć miłość niepewna,
czas nieustępliwy mijał
tak dojrzewał w nich kwiat.



Pewna pani rzekła pewnemu panu
pewnie pan szuka choć nie znajduje
pewnie pan przestał wierzyć
że miłość może być prawdziwa
i pewnie pan powie mi, że to wina losu
że pewnie ktoś z pana żarty stroi,
albo też może pan niezbyt pewny siebie
i to jest powodem tej udręki
pewnie nie chcę pan dalej słuchać
ale powiem panu, że ja też szukam
szukam, wierzę lecz nie znajduje.

Pewien pan odpowiada pewnej pani
niechże pani nie będzie taka pewna siebie
pewne jest przeznaczenie
i pewne są boskie wyroki
pewnie pani tego się nie spodziewa
ale ja także wierzę w miłość prawdziwą
pewnie nie zasłużyłem jeszcze na taką
i dlatego szerokim łukiem mnie omija
bo odwiedziłem każdy zakątek świata
i pewnie nigdzie już jej nie odnajde
szukam, wierzę lecz nie znajduje

Istnieje pewien świat szczęśliwy
niepewny choć prawdziwy
i nie będę już słuchał skarg
że to los krytyczny
że niesprawiedliwy
nie chcę także błagań słuchać
i próśb wszelakich
szyderczych wrzasków.

Pewnej nocy pan i pani znów się spotkali
pewna pani mówi pewnemu panu
niepewna jest godzina naszego kresu
niepewny jest los
niepewny jest smak starego miodu
niepewne są marzenia
niepewni są ludzie
pewne za to jest przeznaczenie
i ja jestem pewna
że z panem chcę spędzić resztę życia
i jestem pewna, że pana kocham.

Na to pewien pan odpowiedział
miłość niepewna lecz prawdziwa
i czasu nie zatrzymam
ale panią chciałbym zabrać
w każde miejsce w którym pani szukałem
ale pani nie odnalazłem
niech pani tylko pójdzie za mną
tam gdzie panią zaprowadzę
a będzie pani ze mną szczęśliwa
ale niech nigdy pani nie wątpi
w istnienie miłości.

środa, 12 lutego 2014

Kochanie



Walka dzień rozpoczyna,
nocy kresu nie zmierzy czas.

Zegar pieść chwalebną wybija
kwiat wiśni spada w dal.

Ukradł im czas.

W obfitościach pól mokra dolina,
A sen spowił już nas.

Co dane nam do przeżycia,
to nieustanna walka o czas. 
 
                                                                            Gena.

Gonitwa za szczęściem.

Żyjemy w ciągłej gonitwie za szczęściem.
Biegniemy torem przeszkód naszych czynów i dokonań.
Drogą, zbudowaną dzięki każdym wygranym i porażką, 
Które w pełni kształtują nasz charakter.
Mijając zakręty, zostawiamy po sobie chmarę kurzu, 
Przysłaniającą nasz uśmiech.

Zapominającą dokąd tak naprawdę zmierzamy.
Unoszącą się w powietrzu; 
Oznajmującą nam, że wszystko jest ulotne..

Niczym pył.
Niczym marzenia, o które pozostało nam tylko walczyć.
O każdą chwilę naszego życia, dla której oddalibyśmy całych siebie.
O nas samych, o których utratę tak dziś łatwo.

~ Szusz. 
( Mateusz Szulc )

wtorek, 11 lutego 2014

Przyjaźń.

Stroniąc od przyjaźni, 
Jesteśmy niczym owce pośród stada baranów;
Mając wokół miliony podobieństw, 
Czujemy się odosobnieni.. 
Nie znając nikogo,
Odrzuceni od wszystkich dokoła. 

~ Szusz.
( Mateusz Szulc )

niedziela, 9 lutego 2014

Dzik

Drzewa i lasy
liście suche niczym piach
opadły dziś wspak

Niedźwiedź chowa wzrok
gdy naga sarna biegnie
wstydliwa dusza

Wilk tańczy w snach
ambicje chwytają nóz
skaleczy się wilk

Wodospad błyszczy
kamieniem rysuje szlak
podwodnego życia kwiat

Wkroczył do lasu człowiek
Człowiek wkroczył i tęsknil.

Szklane odbicie

szklane odbicie
jak sen spowija się tło
tuż za oknem mrok

los się sprzeciwia
złote słońce nadchodzi
dzień blady wstaje

pamięć wędruje
powieki już zmęczone
serce się budzi

ciemność stworzona
niebawem uciekną tam
gdzie głos się chowa

kolorowe bzy
odległe łzy nieczyste
czerwone maki

szeleści już kruk
niebo zamyka bramę
odleciał mój ptak

Coraz ciemniejsze gwiazdy
przegonione jak stado.



sobota, 8 lutego 2014

Bez Ciebie

I czym jest budzenie się z rana Kiedy ja chciałabym budzić się przy Tobie? A czym jest marznięcie tą zimą Bez Twojego przytulenia? Czym jest poddawanie się Kiedy nie dasz mi siły, by walczyć? Czym jest złość, cierpienie, radość, zachwyt? Wszystko traci intensywność bez Ciebie Czym jest mój uśmiech na twarzy? Brak mu szczerości bez wiedzy, Że jesteś i kochasz, że trwasz w tym Czym jest cały mój dzień? Przecież kiedy milczysz staje się stracony I jak mam spać Kiedy przed zaśnięciem Nie mogę liczyć na "dobranoc"? A czym są moje oczy Gdy nie mogą patrzeć w Twoje? Czym jest moja walka Skoro zwyciężając, zabraknie Ciebie? Na co jest mi moje serce Skoro Ty go nie chcesz? Na co moje usta Gdy nie mogą dotknąć Twoich? Czym jestem ja Skoro nie mogę sprawić, Że mocniej bije Ci serce? Czym jest mój głos Kiedy nie chcesz go usłyszeć? A czym jest mój żywot Kiedy jest tak odległy od Ciebie? I wreszcie czym jest moje zakochanie Skoro skrywa się w tych słowach?

Czarna plama

Jesteś czarną plamą na moim sercu
Czarną plamą zrobioną atramentem
I ilekroć próbuję ją zmyć, wyczyścić
Za każdym razem tylko bardziej rozmazuje

W tę noc...

Chwyćmy się za ręce
I w koło
Razem zatańczmy
Szaleńczo
Kołysząc się
Do dźwięków skrzypiec
Wystukując takt nogą
Przy ognisku
W tę noc
Najdłuższą w roku

A potem
Skoczmy przez ognisko
Trzymając się za ręce
I nie puszczajmy się już nigdy
W tę noc
Najdłuższą w roku

A potem puśćmy lampion
Światełko naszego życia
Na niebie usianym
Miliardem innych świateł
W tę noc
Najdłuższą w roku

W końcu zaśnijmy na łące
W objęciach traw i polnych kwiatów
Słuchając kołysanki świerszczy
W tę noc
Najdłuższą w roku

piątek, 7 lutego 2014

Krzyk

Czasami mam ochotę
wykrzyczeć
przypadkowe słowa
w losowej kolejności.
Nie myśleć
co myślą ludzie...
JESTEM SZALONA
jak każdy.
Chciałabym jednak
pozbyć się bólu
zamknąć go w baloniku
i puścić do góry
by pękł w litosferze.
Chciałabym
przestać na chwilę
oddychać
i odciąć się krzykiem
który siedzi we mnie...
Demon.

Dziś.

Dzisiaj otwieram pamiętnik,
Przeczesuję każdą stronę.
Dziś już sobie obojętni,
Każdy wybrał swoją drogę.

Dziś dobraliśmy przyjaciół,
Z tyłu zostały wspomnienia.
Nie ma do rozmów tematu,
Dziś już nie łączy nas chemia.

Dziś mijamy się po drodze,
Niczym dwoje obcych ludzi.
Niczym pasmo niepowodzeń,
Sny , z których ciężko jest się zbudzić.

Dziś nie liczy się już miłość,
Naszych uczuć piękny taniec.
Bez znaczenia jest co było,
Najważniejszym przykazaniem.

Dziś naszym jedynym związkiem,
Jest bezgraniczna nienawiść.
Byliśmy szczęścia zalążkiem,
Dzisiaj serca głos już zamilkł.

~ Szusz.
( Mateusz Szulc )

czwartek, 6 lutego 2014

Do widzenia.

Drodzy czytelnicy.

Jak sami zauważyliście, od dłuższego czasu nie publikuję nic na blogu. Notka, którą właśnie czytacie to moja ostatnia tutaj. Chciałbym podziękować Wam wszystkim za chwile poświęcone na czytanie mojej skromnej poezji. Chcę również podziękować z całego serca Angie, dzięki której miałem szansę wstawić tu moje utwory. Nic nie trwa wiecznie. Byłem tu od samego początku, ale przy końcu mnie zabraknie. Może kiedyś o mnie jeszcze usłyszycie, żywię taką nadzieję. Nie przedłużając, dziękuję za poświęcone mi chwile. Żegnajcie. 


~Nihil

P.S. Jeśli chcielibyście znaleźć moją osobę to zmieniłem przydomek z Syrion na Nihil. 




środa, 5 lutego 2014

Będzie dobrze.

Wiem, że są to ciężkie chwile,
Ale podnieś brwi do góry.
Nie zamykaj oczu nagle,
Swoją ręką sięgaj chmury.

Nie zadeptuj własnych śladów,
Bo nie jeden nimi kroczy.
Bojąc się że nie ma celu, 
Że z życiowej ścieżki zboczy.

Nie wylewaj łez na marne,
Uśmiech umieść na swej twarzy.
Lek za darmo dla cierpiących,
Niedostępny u lekarzy.

Sercem dostrzegaj światełko,
Nawet w ponurym tunelu.
Już na zawsze bądź szczęśliwy,
Mój najbliższy przyjacielu.

I nie przejmuj się problemem,
Kiedyś pewnie się rozwiąże.
Tylko o to dzisiaj proszę, 
Daję słowo - będzie dobrze.

~ Szusz.
( Mateusz Szulc )

poniedziałek, 3 lutego 2014

On

siedział w płaszczu
naprzeciw mnie
z czarną walizeczką na kolanach
chustka w kratkę wokół szyi
zakrywała rumieniec
tak zgaduję, że się rumienił,
bo był urody, której już teraz się nie spotyka
bo wyglądał jak ten Jasieniek
co poszedł na wojnę
i nie wrócił
taki niebieskooki anioł...
i nic więcej o Nim nie wiem
tylko tyle, że widziałam go zaledwie przez chwilę
wiem gdzie wsiadł do autobusu
i gdzie wysiadł
i gdzie poszedł
gdzie skręcił
i gdzie zniknął

Przykry koniec.


Stałaś nad przepaścią, 
W dłoniach miałaś tylko popiół.
Pozostałość po uczuciach, 
Które pękły z czasem na pół.

Obraz niespełnionej prawdy, 
Już nie chciałaś jej oglądać.
Przed oczami miałaś szczęście, 
Dziś już nie wiesz jak wygląda.

Śmiałaś się do słońca, 
Boże, jak mogło nie widzieć.
Żeby się zrozumieć, 
Musieliśmy zacząć krzyczeć.

Razem wznieciliśmy pożar, 
Naszych uczuć wielki ogień.
Który spalił prawdę o nas, 
Nie mów do nas w liczbie mnogiej.

Został zwykły popiół,
Kiedy w sercach umarł płomień.
Rzuciłaś go w przepaść, 
Taki był nasz przykry koniec.

~ Szusz.
( Mateusz Szulc )

niedziela, 2 lutego 2014

Prawdziwy słowik

Słowik milknie
zapada ciężka cisza
ważysz nagle losy
życia ptasiego;
wytrzymać smutne melodie
czy przerwać męczenne pieśni?

kiedyś zawsze wyjdzie słońce
a słowik zanuci
o wschodze kwiatach
może nawet o szczęściu
lecz nie dzisiaj
dzisiaj martwo milczy.

Patrzy za ufnymi oczkami
na świata krzywe zwierciadło
skaleczył gardziołko
oniemiał na zło
brak mu nut by o tym śpiewać

Odszedł
ucleciała moja dusza...