Choć młode serca,
choć młode dusze,
trzymamy karabiny w dłoniach.
I strach, najgorszy jest strach,
przed ostatnim tchnieniem
naszych ust zaplutych krwią.
Z szarą lilijką na piersi,
ze łzami w oczach-
damy radę.
Umrzemy z miłości.
Idziemy na śmierć.
Nienawiść wystrzelona z faszystowskich karabinów,
rozedrze nam ręce,
a krew wyleje się ze wszystkich otworów.
Marysiu, kochanie,
już się nie zobaczymy.
Dałem ci mój krzyż od munduru,
ja, harcerz.
Mówiłem, że umrę z miłości.
Ale czy z miłości do ciebie?
Zosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz