czwartek, 3 października 2013

Autodestrukcja


Goniłem ją po nieboskłonie naszych marzeń.
Miałem dla niej łzę, jak dla trumny. Była tylko marnym mignięciem powieki spośród tysięcy kłosów.
Kiedyś schowałem ją w moich ramionach
i szeptałem tajemnice pełne troski.
Nie chciałem, żeby cierpiała.
W splecionych czułością ciałach
widać było ciernie wychodzące z jej piersi.
A wierzcie, szły parami.
Trzymały ptaki w dłoniach, które tak kochałem.
                   Przyniosła mi zgubę.
W skroplonym strachu, w smutnym walcu,
chroniłem się przed jej ukąszeniami.
Twoimi- wyobraźnio!
Ogarnęłaś mnie całego,
wzięłaś w ramiona- z pozoru piękne i kolorowe.
Sprawiłaś, że ptaki zginęły,
a ja dałem tobie łzę, jak dla trumny,
abyś odleciała razem z wiatrem, rozkochiwać w sobie moich braci.

                      Zosia

1 komentarz:

  1. wiersz warty przeczytania, działa na wyobraźnie, niezły.

    OdpowiedzUsuń