Odsłaniam okno chociaż światło mnie rozprasza
Uwielbiam, gdy mnie obserwujesz
kiedy Twoja twarz pojawia się naprzeciwko mojej twarzy
gładzę językiem chłodną szybę
Uwielbiam, gdy mieszkasz po przeciwnej stronie
kiedy jesteśmy sąsiadami i macham do Ciebie
nasze ręce dotykają gorących okien
spalają się od naszych oddechów
potrafimy rozpuścić każde szkło
sprawić, by rozlało się przed naszymi stopami
Uwielbiam, gdy obserwujesz jak śpię
kiedy leżę nieruchomo i prosto jak trup
otwieram oczy i znów jestem dzieckiem
Uwielbiam, gdy zasypiasz
kiedy strzepujesz gwiazdy z włosów i dłoni
liczysz księżyce i planety
leżysz nieruchomo i prosto jak anioł
Twoje skrzydła wystają spod kołdry
pióra powolnie opadają na ziemie
Uwielbiam ten moment, gdy lecą
chciałbym je wszystkie złapać
podarować Ci biały bukiet z piór
ubrany bym był w czarny płaszcz
i powiedziałbym, że Cię kocham
podczas naszej ceremonii
Zasłaniam okno kiedy już uśniesz
zasypiam wypowiadając wcześniej Twoje imię
Uwielbiam, gdy się spotykamy
kiedy moje usta dotykają Twoich
łapiemy się za dłonie
wpatrujemy się sobie w oczy
i wypowiadamy te słowa
tak jak gdyby to nie działo się we śnie
Uwielbiam, gdy się spotykamy
kiedy już odsłonimy nasze okna
ślina więcej nie spływa po szybie
ale nawilża Twoje usta
wyczekiwaliśmy cierpliwie tego dnia
w którym szyba przestaje istnieć
wpatrujemy się sobie w oczy
tym razem już nie we śnie
wypowiadamy te piękne słowa
tak jak gdyby to był sen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz